niedziela, 24 marca 2013

Matką pracującą być. ?

źródło
    Hej ho, hej ho, do pracy by się szło... By podreperować podupadający budżet rodzinny, co jest powodem pierwszym, największym i niepodważalnym. By zarabiać dla satysfakcji i bez wyrzutów sumienia kupić sobie tusz do rzęs, odwiedzić fryzjera, czy kupić materiały potrzebne do zanurzenia się w hobby. By wyrwać się z codziennej roli matki, żony, kury domowej. By wyjść do ludzi. By nie zwariować.
Ale z drugiej strony medalu - przecież  każdy kij ma dwa końce, być w domu to być przy synku, patrzeć jak rośnie i jak się rozwija, opiekować się nim, troszczyć, wychowywać. Nie tęsknić. To opcja bez konieczności pozostawienia go pod opieką babci, czy niani.
I tak serce podpowiada "zostań", a rozum krzyczy "musisz iść!". Zawsze dążyłam do tego by być niezależna, również finansowo. I zawsze wiedziałam, że nie chcę być gospodynią domową, wychowująca dzieci i usługującą mężowi, zależną od mężczyzny. Szczęśliwie trafiłam na faceta, który nie jest typowym śląskim chłopem, panem i władcą na włościach i nie oczekuje ode mnie tego, że skoro siedzę w domu to będę koło niego skakać. Równocześnie nie chce obarczać go odpowiedzialnością jako jedynego żywiciela rodziny, gdzie z jego  pensji trudno byłoby nam się w trojkę utrzymać, nie mówiąc już o jakichś oszczędnościach. Sprawa wydawałoby się banalnie prosta. Tylko chęć bycia przy własnym, kochanym dziecku ZAWSZE, kiedy będzie mnie potrzebował, przynajmniej w tych najmłodszych latach, jest tak rozdzierająca, że czasem łzy do oczu napływają. Jak sobie pomyślę ile mnie ominie przez ten czas, który będę musiała poświęcić na pracę i dojazdy... Nie chciałabym, żeby kiedyś Kubuś powiedział mi, że to babcia go wychowała.
Jest jeszcze jedna opcja - praca w domu. Jest to bardzo trudny wyczyn. Wymaga dużej elastyczności , dobrej organizacji pracy i wsparcia najbliższych. Oraz najważniejszego czynnika -oferty i dużej dawki szczęścia. I jest to jak dotąd jedyna opcja, przy której moglibyśmy pomyśleć o drugim dziecku, bo gdybym poszła do "normalnej" pracy to oczywiście ciążą, urlop macierzyński i powtórka z rozrywki nie wchodzą w grę. A gdybym została w domu, to i tak finansowo ledwo wiązalibyśmy koniec z końcem przy jednym dziecku. I bądź tu mądry człowieku...

14 komentarzy:

  1. Faktycznie trudna sprawa, może najpierw rozejrzyj się za pracą w domu, zyskasz troche na czasie spędzonym z dzieckiem a jak się nie da to wtedy do normalnej co? Tylko początek będzie trudny, a potem wszystko stanie się normalne i mniej stresujące. Przecież większość matek tak robi:) Głowa do góry, przy dobrej organizacji i nastawieniu można wszystko:) Życzę powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozglądałam się odkąd skończył mi się macierzyński, teraz kończy mi się zasiłek dla bezrobotnych i jestem niejako w sytuacji podbramkowej...

      Usuń
  2. dla mnie idealna opcja to byłoby praca na pół etatu plus coś dodatkowego w domy, ale na razie to tylko marzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pd warunkiem, że to pół etatu byłoby bez dojazdów.

      Usuń
  3. Ja niejako z musu została w domu (plany jeszcze przed urodzeniem dzieci były inny)... dzieciaki wymagały rehabilitacji, nadal wymagają, więc mój pobyt w domu przedłużył się po macierzyńskim jeszcze o 3 letni wychowawczy... Finansowo tak jak mówisz leżymy plackiem i przyznaję bez bicia, że zarządzanie finansami stało się nie lada logistyką, by jakimś cudem (przy dodatkowych kosztach rehabilitacji) wystarczyło, a często niestety nie wystarcza. Żeby nie oszaleć znalazłam sposób na realizowanie się, a stały się nim moje działania z maluchami (i nie myślę tu tylko o samych działaniach twórczych, ale o przemycanej w ten sposób terapii ręki, oczy), które między innymi na blogu prezentuję..., szkoda tylko, że nie jest to zajęcie, które choć jakiś grosz by przynosiło, cóż nie można mieć wszystkiego (pięniędzy za to nie mam, ale mam w miarę sprawne dzieci, choć diagnozy mówiły co innego). Najlepszym i dla mnie wyjściem byłoby podjęcie pracy w domu, tylko, że i z tym łatwo nie jest... niestety. A porywać się na założenie własnej działalności, o której póki co skrycie marzę, w dzisiejszych czasach to często "samobójstwo"(chodzi o konkretny sektor działań). Trudne te nasze matczyne wybory, oj trudne... Z innej beczki mogłabym Cię prosić o pomoc w rozpowszechnieniu akcji http://kreatywnik.bloog.pl/id,333841438,title,Blogowe-mamy-i-nie-tylko-dziela-sie-ksiazkami,index.html?_ticrsn=3&ticaid=5104a9 Z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie jak w grę wchodzi zdrowie/sprawność dzieci to nie ma się co zastanawiać, a podejrzewam, że nawet praca w domu byłaby dla Ciebie wyzwaniem. Co do działalności, to też mi to chodzi po głowie, ale praktycznie w każdej branży potrzebny jest początkowy zastrzyk gotówki...

      Usuń
  4. W moim przypadku praca w domu przy dziecku była wielkim niewypałem. Nie byłam tak efektywna, tak sobie zaplanowałam. Po miesiącu podziękowałam pracodawcy za tak miłą ofertę pracy w domu i poprosiłam o zorganizowanie pokoju do pracy. Może gdyby córka była już w wieku przedszkolnym byłoby inaczej. Wiem, że będąc w domu zbyt wiele rzeczy będzie mnie rozpraszać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś to szczęście, że spróbowałaś...

      Usuń
  5. Twardy orzech do zgryzienia.
    Jest tyle za i przeciw, że człowiekowi miesza się od tego w głowie.
    Życzę podjęcia dobrej dla Waszej 3 decyzji.
    Pozdrawiam.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja zostałam w domu, zaczęłam swoją działalność i niestety nie poszło tak, jak tego oczekiwaliśmy :( wiec dopóki nie znajdę czegoś w miarę "na miejscu" też będę musiała rozważyć wszystkie za i przeciw, zanim wydam pieniądze na "zachcianki"

    OdpowiedzUsuń
  7. oj kochana, u mnie to samo...choć może nie do końca, bo mój mąż wygania mnie do pracy, ale ta praca jakoś znaleźć się nie chce, a jak już się najdzie, to ja zachoruję i tak w koło Macieju...

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestey polska nie ułatwia zadania, albo praca albo dom i tylko nie liczni mają to szczęscie że nie muszą wybierać

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety cos o tym wiem....sama zaczelam prace i wyrzuty sumienia z kazdym tygodniem sie zmniejszaja ale sa. wczesniej probowalam pracowac w domu, ale nistety nie starczalo na "waciki" :) caly czas mysle nad czyms co moglaby robic w domu, ale nie jest to latwe majac juz jednego freelancera w 3osobowej rodzinie:)

    OdpowiedzUsuń

Cenię umiejętność wyrażania własnego zdania bez zbędnych wulgaryzmów i krytykę konstruktywną...
Oraz wysiłek włożony we wpisanie choć jednej literki w polu "Nazwa":)
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Każdego chętnego zapraszam ponownie :)