niedziela, 30 grudnia 2012

Jak szczoteczka BabyOno pomaga nam w ząbkowaniu.

    Przedwczoraj i wczoraj Kubuś zasypiał z utrudnieniami ząbkowymi. Oczka już mu się same zamykały, ale wyżynające się zębole nie dawały zasnąć w spokoju. Maść pomagała na chwilę. Gryzak też mocno został używany. Ale najlepszym sposobem okazało się pogryzienie tatowego palca w wygodnej pozycji leżącej wtulając się w silne ramię troskliwego rodzica. Potem pałeczkę, dzidziula raczej przejęła mamusia. A jako, że mamusia choć paluchy do wrzątku na chwilę wsadzi, to na ugryzienia odporna jest nie bardzo, wycwaniła się stosując jako ochronkę nakładkę na palca służącą do pielęgnacji jamy ustnej noworodków. O taką właśnie:

źódło
Okazała się rewelacyjna jako znieczulacz dla mojego palca, oczywiście na tym etapie wyszczerbienia paszczowego Małego, kiedy już obecne siekacze nie potrafią jeszcze posiekać silikonu. Nawiasem mówiąc jako szczoteczka dla noworodka też sprawdza się idealnie. Kubuś uwielbia mycie ząbków, języka, nawet wewnętrznej części policzków tym małym cudeńkiem.

Ale pisałam o ząbkach. Zastanawiałam się, który to ząb tak przeszkadza zasnąć mojemu szkrabowi. Wczoraj już było widać. Wyrżnęły się obie górne jedynki. I już po krzyku.

niedziela, 23 grudnia 2012

Ząbki :)

    Dziś krótko, ale treściwie :) Uwaga, uwaga... ta da dam. Pragnę pochwalić się Wam. Że na pokładzie żarłacza Kubusiowego, o dwa ząbki Małemu przybyło. Powitajcie pięknie zatem górnej i dolnej dwójki biel. 

A w ramach, chyba okrutnej rekompensaty Misiakowi ułamała się górna jedynka :(

czwartek, 20 grudnia 2012

(nie tylko) Świąteczne zakupy.

      Święta już tuż, tuż. Oknami i drzwiami wdzierają się do domów roznosząc radosną atmosferę.  W naszych domach nadszedł czas na porządki, gotowanie, przystrajanie kątów, zakupy. No właśnie, zakupy, to jest to, od czego się bronię rękami i nogami zwłaszcza w święta, kiedy to przychodzi mi wątpliwa przyjemność uczestnictwa w marszu zbiorowym do kasy. No, ale jakoś te nieszczęsne zakupy trzeba zrobić. I w tym miejscu pragnę krzyczeć w euforii " Dzięki Ci Panie Za Internet!" ,albowiem zakupy można popełnić online, ha. A jak się dobrze poszuka, to można wyhaczyć całkiem  fajne oferty przedmiotów używanych w bardzo przyzwoitych cenach. Co mnie i mojego osobistego węża kieszeniowego interesuje najbardziej. Jak np taki rowerek , albo nosidełko z portalu sprzedajemy.p. Lubię tam zaglądać bo jest tam około mnóstwo fajnych ofert, a jakby komuś przyszło do głowy zamieścić tam i swoją ofertę, to nie trzeba się bawić w rejestrowanie, logowanie i inne tego typu cuda, można po prostu dodać ofertę "z marszu" bez żadnych opłat i prowizji. Więc nic nie tracimy i nie musimy się stresować, że wystawiamy przedmiot po raz enty i znowu musimy płacić prowizję w skutek czego w zasadzie tracimy na sprzedaży. Ja pewnie tam wystawię paczki ciuszków po Małym na wiosnę.


piątek, 14 grudnia 2012

YO

    Już jakiś czas temu dotarła do nas paczka przygotowana przez firmę YO, a w niej skarpetki, rajstopki, czapeczki i inne. Obecnie jesteśmy w trakcie ich testowania, którego wyniki opiszę i opublikuję niebawem. No i będą też foty. Już wiem, że na pierwszy rzut wezmę pod lupę czapeczki.

środa, 5 grudnia 2012

A wczoraj odwiedziliśmy...

ponownie szpital. Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać, gdy nad ranem zdumiona ponownie odkryłam, że Bubuś zdjął kolejny gips. Uparty typ nam się trafił, a do tego konsekwentny. Lekarz zrezygnowany stwierdził, że to nie ma sensu, abyśmy codziennie przyjeżdżali po nowy gips, co poskutkowało wolną rączką. Kubuś wniebowzięty, a my? Też zadowoleni, ale i czujni, bardzo czujni. Bo przez co najmniej dziesięć dni musimy się z nim obchodzić jak z jajkiem. Nie wolno mu upaść, co by się rączką nie podparł. Nie wolno raczkować, bo przy tym opiera się przecież na rączkach. W ogóle żadna większa aktywność tą rączką jest niewskazana. Ha, a powiedz to niemowlakowi... Ostrożność i uwaga z naszej strony jest jeszcze intensywniejsza (nie przypuszczałam, że to możliwe), ale za to Bubuś od razu wydaje się weselszy :) Tego się spodziewałyście?

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Poranna niespodzianka.

    Przebudzam się otwierając jedno oko. Bubuś śpi obok mnie. Jest zadowolony i uśmiechnięty przez sen. Pierwsze co robię rano ostatnimi czasy to kontrola Kubusiowych paluszków (lekarz kazał obserwować czy aby nic się z nimi złego nie dzieje). Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że paluszków na swoim miejscu nie ma! Kolana mi zmiękły, otrzeźwiałam z mgnieniu oka. Wytężyłam wzrok i przyjrzałam się bardziej. Jest rączka. Jest i szyna. Problem w tym, że były one osobno. Dziecko zadowolone z siebie jak nigdy, radosne i przeszczęśliwe. Aż żal było patrzeć z tą świadomością, że za chwilę trzeba będzie mu ta założyć z powrotem. Tak oto po raz kolejny odwiedziliśmy szpital. Tyle że tym razem lekarz zdecydował się nie na szynę, a na gips. Przy okazji też doktor zerknął na łokieć. Goi się dobrze i zapewne na kolejnej wizycie gips zostanie ściągnięty.

A ja mam @ tak intensywną i bolesną jak nigdy. No-spa nie pomaga. Boli mnie od samej blizny, po mostek włącznie (nie przesadzam).