czwartek, 22 października 2015

Poczytaj mamusiu :D

 
źródło
  Zawsze wyobrażałam sobie siebie jak kładę swoje dziecko do snu tuląc je mocno i czytając bajki przy ściemnionym świetle w ciszy i spokoju. Niestety mój mały synek miał o tym skrajnie inne zdanie. Wolał oglądać bajki, albo względnie słuchać kołysanek, tylko przypadkiem żeby ich mam nie śpiewała... Potrzebuje się przytulić i potrzebuje mieć kogoś przy sobie, ale czytanki to akurat nie była jego bajka nad czym ubolewałam wielce. Im bardziej ja go przekonać do czytanek próbowałam, tym większy sprzeciw wykazywał mój syn. Cóż więc począć miałam ja - strudzona matka z podciętymi skrzydłami? Odpuściłam na jakiś czas. Podsyłałam synkowi książeczki z obrazkami, które zawsze lubił przeglądać, czytałam czasem popołudniami i niekiedy wieczorami. Później stworzyliśmy taki układ, że najpierw oglądamy bajkę, a potem czytamy. Z tym, że w takim układzie Kuba zazwyczaj zasypiał przy bajce, którą oglądał i z czytanki były nici. Nie naciskałam, bo obawiałam się, że może się całkiem zniechęcić. Czasem pytałam czy dziś wolałyby czytankę, a czasem po prostu mówiłam, że dziś najpierw będzie czytanka, a potem bajka i o ile nie stosowałam takich zamian zbyt często to o dziwo nie miał  z tym większego problemu. I tak sobie żyliśmy wieczorami lawirując między czytankami i bajkami, aż tu nagle... O Świecie mój syn się zaczął upominać o czytanki. No - pomyślałam, w końcu! Ale trochę bałam się własnej zanadto entuzjastycznej reakcji i powstrzymałam się od skakanie pod sufit. Nie dalej jak wczoraj taka sytuacje zagościła w porze snu w naszym domu. Oglądamy baję, baja się skończyła,  już chcę gasić światło i położyć się z dzieckiem spać, bo godzina była grubo wieczorowa więc czytankę myślę sobie odpuścimy, wyłączam komputer, odwracam się co by zgasić światło a tam niespodzianka - mój mały szkrab stoi już z książeczką w rękach i anielskim uśmiechem na buźce. Oczy mi się zamykały już same, ale nie mogłam mu odmówić, przecież tego właśnie chciałam.