środa, 4 lipca 2018

Gdy zgasną światła, miłość rozjaśni wszechświat.

Gdy światło dnia gaśnie w chłodzie nocy, ja zmęczona, wyczerpana leżę w ciszy i nie potrafię zasnąć. Powieki, mimo że ciężkie, nie chcą dać oczom upragnionego odpoczunku. Czuję ból i smutek. Tak mi strasznie przykro i źle. Łzy stają w gardle, usta drętwieją, ciało leży niewygodnie, zbyt zmęczone, by zmienić pozycję. I pamiętam każdą łzę,każdy nóż wbity w serce. Wspomnienia kotłóją się w głowie jakby miały tam najlepszą imprezę. Choć nie chcę tego. Nie chce tych wspomnień, nie chcę tych smutków, nie chcę tego wszystkiego. To przychodzi samo nęcone rozpaczą w mojej duszy. Wabione goryczą wspomnień. Przychodzi i nawiedza, dręczy mnie i ma się świetnie, w przeciwieństwie do mnie. Ale teraz potrafię ten smutek przyjąć i żyć z nim. Żyć. Mam dla kogo żyć. Jestem matką, nie mogę zawieść moich dzieci. Dlatego w nocy zamiast rozpaczać i pozwalać ponieść się własnym demonom, próbuję je odpędzić. Patrzę na twarz śpiącego obok mojego aniołka. Kocham.Czuję tę miłość, czuję jak napływa w moje serce, daje spokój i rozjaśnia mój wszechświat, każdy uśmiech we śnie jest jak łata na moje rany. Ciepło wtulonego we mnie dziecka dodaje mi sił, koi jak nic innego. Kocham. Żyję. Mam się dobrze.

czwartek, 1 marca 2018

Dom pachnący miłością.

Taki dom wymarzyłam sobie jako dziecko. Od zawsze wiedziałam, że nie jestem typem karierowiczki, nie żebym coś złego w tym widziała, ale to nie moja bajka po prostu. Moja bajka to dom przede wszystkim, dom pachnący miłością, brzmiący śmiechem, tętniący wzruszeniami. I taki dom tworzymy razem z dziećmi. Gdy patrzę na nasze dzieci serce samo mi rośnie, potrafią rozczulić mnie do łez nawet kilka razy dziennie. Widok Kuby jak opiekuje się młodszym bratem to słodycz w czystej postaci. Jak ostrożnie wkłada mu kawałek herbatnika do buzi upewniwszy się wpierw czy może mu takowy dać do spróbowania. Jak tuli go delikatnie gładząc po głowie, kiedy Natan się przewróci i płacze. Jak bawi się z nim i wygłupia na tysiąc sposobów, byle tylko utrzymać jego śmiech w powietrzu. Jak Natan wieczorem układa się koło Kuby i tuli przed snem, jak krzyczy i piszczy kiedy widzi go wychodzącego ze szkoły. Jak płacze z żalu kiedy traci brata z oczu i idzie go szukać. Jak wyciąga do niego rączki, albo próbuje go nakarmić swoimi chrupkami. Jak uśmiechają się od siebie nawzajem.




Słyszałam kiedyś jak Kuba podczas zabawy z braciszkiem mówił do niego. Oczy zmokły mi od słuchania. Mówił mu że go kocha i gdziekolwiek pójdzie on zawsze będzie przy nim. Dokładnie takimi słowami. Zapytałam go o to później, przyznał że usłyszał to w jakiejś bajce czy gdzieś, i że tak powiedział bo bardzo kocha Natanka. A mnie serce pęka w szwach z dumy i miłości i wiem, że mam wszystko. Mam wszystko czego pragnęłam i nie wydałam na to ani grosza.
Dom to nie tylko ściany i dach. Dom to my, to ludzie i nasz sposób na życie. Nie bez powodu w końcu kiedy zaczynamy opowieść od zdania "bo u mnie w domu...", to mamy na myśli czas, miejsce i ludzi gdzie się wychowywaliśmy, mówimy "u mnie w domu jadło się obiady razem", albo "u mnie w domu w niedziele zawsze graliśmy w karty". Raczej rzadziej wspominamy kolor ścian, czy skrzypiące drzwi. I ja chciałabym, żeby moje dzieci mialy takie pozytywne wzorce i wspomnienia jak dorosną. Żeby i oni mogli mówić i czuć, że dorastali w domu pachnącym miłością.

wtorek, 11 lipca 2017

Każdy dzień , to dobry dzień na nowy początek.

    Witam z zalanej deszczem, szarej Anglii. W domu cisza, na zewnątrz spokój i tylko ciche pukanie deszczowych kropli w zimne szyby przypomina o istnieniu czasu i teraźniejszości. Błąkając myślami w eterze trochę bezwiednie zaparzyłam kawę i otworzyłam bloga. Jezu... pomyślałam, ile to już lat moje wypociny wiszą gdzieś w przestrzeni internetowej, przypomniałam sobie początki tego bloga, to jak wciągnięta byłam w ten e-świat, jaką radochę mi to dawało. Pamiętam jak dziwiły mnie liczby. Przyznam szczerze, że nigdy nie sądziłam, że mogłabym prowadzić poczytnego bloga i owszem do poczytnego mi daleko, ale nie uważałam nawet, że mogłabym mieć jakiekolwiek komentarze pod postami, czy znajomości wręcz zawiązane dzięki temu, że piszę. A jednak. Bo blogosfera to nie tylko reklamy i posty sponsorowane. Blogosfera to ludzie po drugiej stronie ekranu, to dzielenie radości i smutków i tysiące rad od bardziej doświadczonych od nas, no i hejt niestety też, czyli dokładnie jak w życiu wokół nas. Żyłam tym blogiem,  czasem nie potrafiłam się doczekać, żeby opisać to czy tamto. Czytałam przed snem inne blogi co bardzo lubiłam. To był mój kawałek świata, kilka moich ludzi i moje życie. Czułam się szczęśliwa, czułam się spełniona i mimo tego, że 90% czasu spędzałam sama z dzieckiem nie czułam się samotna. I zatęskniłam za tym. Tak szczerze i mocno. Dawało mi to szczęście, a tego teraz potrzebuję. Postanowiłam więc napisać pierwszą od miesięcy notkę i mam nadzieję, że wytrwam w pisaniu ich częściej, mam nadzieję się wkręcić na nowo w całe to koło blogowego zamętu. Ramiona więc rozpościeram szeroko, oczy przymykam lekko i daję się ponieść, uwaga blogosfero, nadciągam... Znaczy mam nadzieję.