czwartek, 28 lutego 2013

Chodzę!

Dumny Tato! ;)
    Nie ja, znaczy ja tak również chodzę, z tym że ja się nauczyłam chodzić już dawno, dawno temu. Chodziło mi o to, że Bubuś chodzi. Stawia te malutkie stópki jedna po drugiej, jeszcze odrobinę chwiejnie, jeszcze się podeprze to tu, to tam. Jeszcze często wybiera jednak raczkowanie, ale... Coraz częściej i coraz dłuższe odległości przemierza komicznie człapiąc na własnych dwóch nóżkach. Najchętniej chodzi, bo najbezpieczniej się tak czuje, trzymając za palec osobnika znajdującego się najbliżej w zasięgu wzroku. Podpełza pod nogi, wspina się, szarpie za nogawki i poluje na palucha, co by go chwycić i wyciągnąć na przechadzkę.   A zadowolony z siebie taki jak mu się uda przejść więcej niż trzy kroki, że serce rośnie i dziób się śmieje. I myśli po głowie krążą, że warte tego były te godziny spędzone na zabawianiu i pilnowaniu w rozwoju tej umiejętności. Każdy ten raz, kiedy zamiast dla wygody mojej własnej osobistej do chodzika dzidzię wsadzić i odpo... wróć, pozmywać, odkurzać, to jednak się uparcie delikwenta na dywanie kładło i pozwalało wspinać i meble palcować, narażając na połknięcie różnych różności dostrzeżonych gdzieś na podłodze, każdy taki raz wart tego widoku. I plecy bolące od ciągłego chodzenia za rączkę jakby się bólu w takich momentach wyrzekają.

Z synusiem na spacerku :)
Się tak skromnie przy okazji wam przedstawię wizualnie :)



środa, 27 lutego 2013

Nominacja do kolejnej zabawy blogowej :)

    Nominację dostałam od Kararelki (dzięki, kochana) i tak jak ona nie mogłam tego nie owiać humorem, pytania bowiem są niektóre wprost rozbrajające ;)




1. Czy jesteś mamą pracującą czy siedzącą w domu?
 Jestem mamą na etacie (praczka, sprzątaczka, kucharka, finansista, niania...), zawodowo szukam pracy. Czy można mnie nazwać mamą siedzącą w domu? Oj chciałbym tak posadzić cztery litery i przyznać, że siedzę sobie w domu i wychowuję dziecko...

2. Czy chciałabyś aby było odwrotnie?
Ale jak odwrotnie? Napisałam właśnie, że mam etat, tak? Szkoda tylko, że nieodpłatny...  Ale z chęcią wzięłabym kilka dodatkowych obowiązków i oddała kilka godzin (tyle ich mam siedząc w domu :D), oczywiście za odpowiednią kwotę w żywych złotówkach, no może być ojro ;)

3. Czy śpisz w nocy?
Nie, po co? Leże i liczę plamy na suficie, wsłuchuję się w ciszę, to mnie odpręża - nie potrzebny mi sen. 

4. Przedmiot dla dziecka ,,must have”.
Jedzonko!

5. Ile planujesz dzieci?
Planowałam parkę - bliźniaki... i co teraz?

6.Czy chodzisz na imprezy? Ile razy w miesiącu?
A co to  i m p r e z y ? Jakieś dodatkowe zajęcia z cyklu matka z dzieckiem?

7. Ulubiony program twojego dziecka.
Reklamy, najlepiej z udziałem bobasów.

8.Wymień jedną rzecz, którą kupiłaś dla dziecka będąc w ciąży a nie użyłaś jej po narodzinach?
Kołderka :) Bu śpi pod kocykiem :)

9. Ulubione jedzenie twojego dziecka?
Najlepiej to co ma mamusia i tatuś na talerzu :)

10. Ile samochodów ma twoja rodzina?
A bo ja tam wiem? (Jezu, spis ludności miał mniej szczegółowe pytania)

11. Waga sprzed ciąży, w trakcie i po urodzeniu dziecka?
przed - wór kartofli, w trakcie - wielorybi poranek, a po - adekwatna do wzrostu z uwzględnieniem oponki na chłodne dni :P

12. Wymarzone wakacje z dzieckiem?
Nie wiem. Póki co planujemy Park Leśnych Niespodzianek w Ustroniu.

13. Wymarzone wakacje bez dziecka?
 Chorwacja może? 

14. Jak zmieniło się twoje życie po urodzeniu dziecka?
Ponieważ nie chce mi się pisać wszystkich zmian po kolei, bo moje dziecię właśnie wstało, napiszę:
pomidor

15. Dokończ zdanie: Rozpływam się jak widzę…
Męża z synkiem i tą miłość, która od nich bije :*

16. Gdzie robisz zakupy dla dziecka? 
W internecie, jak każde zakupy :D 

17. Ulubiony produkt do makijażu i do pielęgnacji ciała?
Mój cały makijaż to kredka i tusz i zwisa mi z jakiej firmy one są, a do ciała? Czerwony garnier 

18. Huggies czy Pampers?
2

19. Czy zawsze chciałaś mieć dziecko?
O tak!

20. Najlepsza część bycia mamą. 
Error.
Za mało miejsca, by to opisać :P



Mam nadzieje, że Was nie zanudziłam :) Zapraszam wszystkich chętnych do zabawy :) Mnie się podobało :D

wtorek, 26 lutego 2013

Candy - wyniki!

    Trochę się Was do konkursu zgłosiło, co mnie bardzo cieszy :) Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękuję za udział, a Pani Annie i firmie MAM za współpracę przy organizacji. Komentarze wszystkie świetne, oj... było w czym wybierać.., a wybór niełatwy. A tu rym tak misternie dobrany, a tam słowa tak lekko w idealną całość się łączyły...
Ale, do rzeczy!
.
.
.
.
.
.
.
nie przedłużając dłużej...
.
.
.
.
.
.
.
The winner is...
mordoklejka838

A oto jej wypociny:

Chciałabym szczoteczkę MAM
ponieważ bardzo tą markę kocham.
Za piękny styl i wzoru zawiłość
szczerzę wyznaję tym produktom miłość.

Mój syn o ząbki codziennie dba
i ma nadzieję, że szczoteczkę wygra.
Od dziś mocno kciuki zaciskamy
i niecierpliwie na wyniki czekamy.

Gratuluję i życzę przyjemnego użytkowania! :) 

Ps. Laureat zobowiązany jest do przesłania swoich danych (imię, nazwisko, adres, nr tel) na info@mambaby.pl w temacie maila wpisując „konkurs blog” w terminie 5 dni od ogłoszenia wyników. Przekroczenie tego terminu skutkuje utrata nagrody.

piątek, 15 lutego 2013

Goście.

    Mieli dziś przybyć z Anglii brat z rodziną. Zapowiedziani na popołudnie, wybraliśmy się więc do mamy, siadamy i czekamy na gagatków. O 19 mama zdecydowała się zadzwonić do odpowiedniej osoby, by popytać gdzie u licha się zguby podziewają. Przecież jakby pociągiem zajechać mieli, to wiadomo, że na punktualność kolei nie ma co liczyć, ale oni przecież samolotem mieli przylecieć i... nie zdążyli na niego... ot, moja rodzina.






Ps. Podczytuję komentarze pod konkursem... trudny wybór będzie....

wtorek, 12 lutego 2013

Pierwsze kroki!

   Cóż tu do wyjaśniania? Kubuś dziś postawił swoje pierwsze malutkie kroczki. Najpierw popędził jak strzała na przywitanie tatusia, który dopiero co wrócił z pracy. Mamę za palce chwycił i potuptał na nóżkach w stronę taty, zatrzymał się. A jak tatuś zawołał, Bubuś poleciał do niego, a mamusia jako podtrzymywak razem z nim. Tak mu się spieszyło, że puścił jeden palec, potem drugi i już przy samym tatusiu ostatni krok postawił sam. Potem przydreptał za mną do kuchni, oparł się o ścianę i obserwował chwilę jak się krzątam wokół siebie. Uśmiechnął się pięknie i zapiszczał dając znać, że jest tu i patrzy. Uśmiechnęłam się również, wyciągnęłam do niego ręce i zawołałam. Malutki nie zastanawiając się nawet ruszył w moją stronę. Trochę nieśmiało i nieco niepewnie z delikatną chwiejnością stawiał swoje maluśkie stópki. Dzieliły go ode mnie trzy kroczki, pokonał je szybko, choć mnie się wydawało, że sekundnik zwolnił jakby dla większego dramatyzmu. Gdy już doszedł do mnie przytulił się i spojrzał na mnie, a jego oczy mówiły "zobacz mamusiu czego się nauczyłem". Radości, dumy i uśmiechów nie było końca :)


Ps. Zabawa trwa :)

niedziela, 10 lutego 2013

Upadek i wzlot.






























   Się troszkę wczoraj pokłóciliśmy. Były łzy, trudna rozmowa, poważne słowa. Wyjaśniliśmy sobie co nieco. Nocą upojnie pogodziliśmy. Dziś jesteśmy szczęśliwsi niż byliśmy przedwczoraj...



piątek, 8 lutego 2013

Radośnik.

    O Złośniku było. No to nadszedł czas, by opisać i uwiecznić na przyszłość w zawodnej pamięci obraz Radośnika - Kubusia uśmiechniętego i szczęśliwego. Takiego, jakim jest przez zdecydowaną większość swojego jeszcze krótkiego, lecz jakże intensywnego życia. W radość i zachwyt wprawia go wszystko co dla nas jest najzwyklejszą pod słońcem rzeczą. Drzwi przesuwne szafy, miotła i wszelkiego rodzaju kije, woda napuszczana do brodzika, kola, kółka, obręcze, komórki, telewizor i to i tamto i jeszcze jedno... Śmieszy go niesamowicie kichanie i tego typu dźwięki, skakanie, tupanie, gilgotki. Mogłabym wymieniać i wymieniać bo ten Nasz kochany bobas śmieje się prawie bez przerwy. Śmieje się głośno i pełną piersią, jak coś go szczególnie zachwyci i rozśmieszy to piszczy tak że uszy więdną. A pierwszą reakcją na to, co mu się od razu spodoba jest klaskanie. Klaszcze nie tylko na widok życzliwej, znanej twarzy, ulubionych zabawek czy wygłupiającego się wujka, ale też jak klaszcze sobie jak, dajmy na to po trudach uda mu się dosięgnąć zabawkę, czy otworzyć szafkę. Buzię maluje mu tak niesamowicie szczera radość, że aż serce rośnie, że chce się patrzeć i dawać mu powody to takiej radości cały czas. Prowadzić za rękę opisując świat po drodze od jednego małego sukcesu do drugiego i cieszyć się razem z nim. Przytulać, całować i szczerzyć zębole. Kocham widok szczęśliwego synka, zwłaszcza w rodzicielskich ramionach.

środa, 6 lutego 2013

Golfiki Yo!

    Mieliśmy okazję przetestować golfiki firmy YO! Które nota bene świetnie pasują do czapeczek tej firmy. Przyznam, że nie byłam do nich przekonana i sama na pewno bym ich nie kupiła przechadzając się po sklepie z artykułami dziecięcymi. Sama kiedyś miałam takie cudo jako dziecko i nie wspominam go dobrze. Po pierwsze uwierał, po drugie gryzł, a po trzecie się podwijał, był to koszmarek dziergany na drutach z niefortunnej włóczki. Nic dziwnego, że sama myśl założenia rzeczonego golfika mojemu synowi napawała mnie obrzydzeniem.  Sprawdziłam więc czy to to jest odpowiednio elastyczne, czy nie gryzie i czy aby nie uciska. Wyprane kilkakrotnie trzyma się jak nowe. Odpowiednio dobrany rozmiar łatwo daje się przeciągnąć przez głowę, nie uciska (czyt. nie zostawia śladów), dopasowuje się do szyi. Suma sumarum, o ile dzidzia da sobie takie cóś założyć i nie będzie tego próbował ściągnąć z uporem maniaka, to taki golfik staje się poważną konkurencją dla szalika. Kubuś golfa akceptuje, to też nosi takowego zamiast tego szerokiego kawała szmatki na szyi.

Pozuję przy kwiatku :)

O co tam jest?  Piaskownica!
Uciekam, bo babcia będzie krzyczeć ;)

wtorek, 5 lutego 2013

Zabawa z aparatem.

    Ila Pop otagowała mnie w pewnej ciekawej zabawie... Trochę to trwało zanim się za to wzięłam, ale starałam się by wyszło ciekawie...

FORMALNOŚCI:

Zasady:
1. Odpowiedz na 17 pytań w formie zdjęcia - może to być pojedyncze zdjęcie, kolaż złożony z kilku zdjęć, sfotografowany rysunek, PrintScreen. Ważne, żeby odpowiedź była w formie graficznej, a nie tekstowej - ewentualnie krótki podpis dozwolony :)
2. Postarajcie się, aby większość zdjęć była Wasza własna, a nie np. pobrana z internetu z podaniem źródła. Wtedy ten tag będzie bardziej "osobisty" i ciekawy, choć kilka pytań trochę utrudnia to zadanie (np. w przypadku pytania o życzenie).
3. Otaguj 7 osób :)


NO TO ZACZYNAMY!


1. Codziennie widzisz...


2. Ubranie, w którym "mieszkasz"


3. Ulubiona pora dnia


4. Coś nowego


5. Właśnie tęsknię za...


6.  Piosenka, która za Tobą chodzi


7. "Nagłówek" Twojego dnia


8. Najlepszy moment tygodnia


9. Czym/kim chciałaś zostać będąc dzieckiem?

`
10. Nigdy nie rozstajesz się z...


11. Co można znaleźć na Twojej liście życzeń


12.  Twoja fascynacja od pierwszego wieczora


13.  Co robisz przez cały czas


14. Zdjęcie tygodnia


15.  Ulubione słowo wyrażenie


16. Najlepszy moment roku


17. Ktoś kto potrafi Cię uszczęśliwić


I do zabawy zapraszam:
Fajna Mama

Miłego ;)

niedziela, 3 lutego 2013

Wizja macierzyństwa.

    Wyobrażenie macierzyństwa jest jak letnia, leśna łąka, piękna niczym z reklamy pewnych środków kobiecej higieny intymnej. Trawy zielone w różnych rodzajach i odcieniach zapraszają stopy, by bose dały łaskotać się odprężająco. Silne, stare drzewa dają poczucie bezpieczeństwa, którego gwarancję zapewniają spękane, suche kory pnia tak niewzruszenie noszące dumy swej powód w postaci rozległych, ażurowych koron, gdzie gra odwieczna, hipnotyzująca walka promieni słońca z cieniem. Łąkę tę porastają kwiaty kolorów tęczy o zapachu, któremu najwyśmienitsze perfumy równać się nie mogą. Tam i ówdzie widać mech majestatycznie porastający skały okalające leśny potoczek. Przyjazny jelonek oczyma wielkimi niczym Bambi patrzy dobrotliwie przy akompaniamencie słowika. Aż chce się tam leżeć na tej trawie usłanej kwiatami do samej nocy, kiedy swe oblicza ukazują gwiazdy, a ciepły wiaterek głaszcze miękkie ciało.
Taki właśnie obraz macierzyństwa przedstawiają nam media. Matka piękna i zadbana, ba wypoczęta (!) pielęgnuje uśmiechniętego, wiecznie radosnego bobaska, który to w moment traci rumieńce od gorączki po zażyciu najlepszego leku na świecie.
Ale rzeczywistość jest niestety inna...
Idąc dalej w las, na tę piękną łąkę się znaczy, okazuje się, że bosym stopom niektóre trawy stały się wrogiem, tnąc je do krwi. Drzewa nocą wyglądają jak siedziba morderczego świra z taniego horroru. Kwiaty są pachnące nie dla ciebie, lecz dla owadów, które nie zawahają się użądlić gdy staniesz im na drodze. Mech nagle zdradza swoją zdradliwą naturę śliskiej, złośliwej rośliny, której celem jest strącić ciebie do zimnej wody małego strumyka.
Ale Bambi wynagradza ;)


Ps. przypominam, że trwa zabawa ;)