poniedziałek, 21 stycznia 2013

Przewijanie pieluch od strony praktycznej.

    Jest coś, czego przy dziecku robić nie znosicie? Na pewno każda mama ma koło mnóstwo przykładów.
Ale do rzeczy, to czego ja nienawidzę wręcz robić przy dziecku to zwykła i niestety konieczna czynność pod tytułem przewinięcie pieluchy. Zdziwione? 
Jak Mały był jeszcze rzeczywiście mały, nie większy od dobrego worka kartofli, czy innych ziemniaków to sprawa wyglądała jeszcze nie tak nerwowo. Brało się obesrańca na tak zwany przewijak i zwyczajnie ściągało się upaskudzoną pieluchę, delikatnie i ostrożnie, co by jajeczku nóżek przypadkiem nie powybijać. Po czym zakładało się świeżą po uprzednim wyczyszczeniu i wymazaniu odpowiednim specyfikiem tyłka. Trzeba było tylko przecierpieć smród i ewentualność posiadania kleksów z zawartości pampersa na ciele i garderobie własnej i osób otaczających przewijającego. Ot zwykła zmiana pieluchy przyjemna i radosna jak w tv...
Kilka miesięcy później, dzieciak starszy nieco, gabarytem i ruchliwością już nie przypomina nawet tego jajeczka, co to takie delikatne ze szpitala zostało wyniesione i  tu sprawa zmiany pieluchy ma się następująco. Nadal ryzykujemy, że zostaniemy naznaczeni przez wierciucha kupką. Nadal nasze nozdrza cierpią, z tą różnicą, że wachlarz aromatyczny wydobywający się z nieszczęsnego okołopupowego zbieracza  siuśków i tych twardszych jest bogatszy. Do tego jest możliwość, że delikwent zwieje nam z miejsca przewijania (bo przewijak już dawno stał się miejscem nieodpowiednim) zanim zdążymy dupkę umyć i nasmarować tudzież posypać odpowiednim specyfikiem. 

21 komentarzy:

  1. ha ha u mnie to samo z Zosią stale mi ucieka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. mój Czarek powoli się uspokaja (tfutfu) bo odkąd zaczął się przemieszczać i więcej ruszać to zawsze mi zwiewał i wkładał różne części ciała w kupsko ;< nienawidzę tego robić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mojemu daję książeczkę w łapki (mam ich naszykowany cały stos przy przewijaku co by szybko móc wymienić, gdy się któraś znudzi) i dajemy radę. Bez nich byłby nie do utrzymania w miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre! Na pewno wypróbuję! Dawała już zabawki i inne przedmioty przyciągające uwagę, ale zawsze coś innego poza zasięgiem było ciekawsze :)Tylko książeczek nie dawałam :)

      Usuń
  4. ja wolę tu teraz zmieniać pieluchę niż jak był noworodkiem ;) chociaż czasem się wnerwiam jak mi się próbuje obrócić na brzuch ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jak moje były małe to jeszcze zmiana pieluchy jakoś uchodziła, ale zmienić pieluszkę czyjemuś dziecku to już inaczej :D ale się zmieniało bo co było robić ? :)
    P.S. Szycie...nienawidzę...nie potrafię, ale mała została wytypowana do zrobienia lalki i nie miałam wyboru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie czyjemuś dziecku to już wyższa szkoła jazdy ;-)
      Ja lubię nawet szyć tylko brak mi czasu, albo po prostu kopa w dupę ;-)

      Usuń
  6. No my tego problemu pozbyłyśmy się siadając na nocnik. Powiem że dość wcześnie zaczęła siadać i siuśki jak siuśki lądowały w pieluszce w mniejszej lub większej ilości ale mała nauczyła się pokazywać że robi kupe i to już robiła na nocnik. Wiec może spróbuj nauczyć kupe robić na nocnik a siku jak się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, spróbujemy. W sumie im wcześniej tym lepiej :-D

      Usuń
  7. ja też muszę się nieźle nagimnastykować przy zmianie pieluchy, coby mi synu nie zwiał :/ no i oczywiście coś do rąk zawsze dostaje, żeby za wymazane jajka nie łapał ;) nocnik niestety złem ostatecznym jest i spierdziela z niego jeszcze szybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby to było takie proste u wszystkich dzieci... Niestety...

      Usuń
  8. Heh, przypomniałaś mi czasy, kiedy Mati wiał mi z gołym tyłkiem na widok pieluchy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiek uciekiniera :D:D Skąd ja to znam! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. a potem goń takiego delikwenta ;P ja zawsze wtedy puszczałam Maksia z gołą pupą :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekamy na małego obesrańca!:)

    OdpowiedzUsuń

Cenię umiejętność wyrażania własnego zdania bez zbędnych wulgaryzmów i krytykę konstruktywną...
Oraz wysiłek włożony we wpisanie choć jednej literki w polu "Nazwa":)
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Każdego chętnego zapraszam ponownie :)