środa, 4 stycznia 2012

Co nowego u małego. I jego mamusi.

   Po wszystkich ostatnich stresach bałam się trochę o naszego maluszka. Taka dawka nieprzespanych nocy mogła mu zaszkodzić. Na szczęście jednak wszystko okazało się być w jak najlepszym porządku. Podczas ostatniej wizyty u ginekologa znowu podglądaliśmy małego wiercipiętę. Myślałam, że pozwijam się ze śmiechu, ale musiałam się powstrzymywać, bo gdy się śmiałam obraz usg był niewyraźny. Patrzyliśmy na twarzyczkę, obok była rączka i palec w nosie ;) A tuż obok rączki - niespodzianka, maleńka stópka z piętą tuż przy zamkniętym oczku. Tak sobie pływał, poskładany jak paragraf nasz maleńki synek, który ma już ponad pół kilograma. Niby nie dużo, a jednak leżąc na plecach czuję już jego ciężar. Czuję też jak się rusza, kopie i wywija coraz mocniej i coraz wyraźniej. Zwłaszcza wieczorem jak się położę i rozluźnię. Lub tak jak teraz, gdy siedzę zgięta przy komputerze i maluch ma mało miejsca, rozpycha się jakby krzyczał: "ej, ja też tu jestem i chcę mieć wygodnie!!!". Kilka razy nawet wyczułam jak męczyła go czkawka, ale to ponoć dobrze, bo maluszek w ten sposób ćwiczy sobie płuca i przygotowuje już do oddychania. Synek coraz większy to i bucho rośnie. Jest już dość znaczny i nie ukrywam, że  już trochę zaczyna mi przeszkadzać. Na przykład przy zmywaniu naczyń. Uczucie zimnego blatu kuchennego smyrającego mnie akurat po wystającym pępku nie należy do przyjemności. Ale to nic. Takie tylko małe niedogodności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię umiejętność wyrażania własnego zdania bez zbędnych wulgaryzmów i krytykę konstruktywną...
Oraz wysiłek włożony we wpisanie choć jednej literki w polu "Nazwa":)
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Każdego chętnego zapraszam ponownie :)