![]() |
| Torbę mam właśnie taką jak na zdj |
Dziś, jak co dzień przez głowę przeleciał mi niezliczony stos myśli: przydatnych, rozsądnych, nikomu nie potrzebnych, głupich etc, czyli po prostu rodzaju dosłownie każdego. Ale jedna konkretna krzycząc, tępo rozeszła się po całym ciele. Wydzierała się jak alarm przeciwpożarowy i chyba słusznie, bo po wszystkim pytałam Siebie "gdzie ty dziewczyno, do cholery masz głowę?!" Ale do rzeczy, myśl ta dręcząca olśniła mnie, że poród naprawdę może już nadejść w każdej chwili. Niby o tym wiedziałam, ale jakoś nie zdawałam sobie z tego sprawy. Głupio, prawda? W jednej chwili sobie uświadomiłam, że to może być już zaraz, a w drugiej, że organizacyjnie nie jestem kompletnie na to gotowa. Wzięłam się więc trochę w garść i spakowałam walizkę do szpitala. I muszę dodać, że do prostych rzeczy to nie należało. Wyjęłam małą torbę podróżną, można by ją nazwać sportową i postanowiłam, że wszystko do niej zmieszczę. Przecież biorę ją do szpitala, a nie na wakacje. Ale trzeba przecież wziąć pampersy, podpaski i podkłady na łóżko, a mimo, iż to lekkie są rzeczy, to jednak gabaryt swój posiadają. Ale z dumą ogłaszam, że cel osiągnęłam i zapakowałam wszystko (chyba :/) do taj małej zgrabnej torby ;) Więc można by się pokusić o stwierdzenie, że jestem przygotowana na pojawienie się maluszka. Ale właściwie to tak nie do końca byłoby prawdziwe. Torbę mam spakowaną, jakąś wiedzę (teoretyczną oczywiście) posiadam. Psychicznie - wydaje mi się, że jestem na to gotowa od zawsze. W domu przygotowaliśmy już łóżeczko, ubranka, kosmetyki, maskotki i przytulny kąt, niestety nie mamy jeszcze gdzie tych wszystkich rzeczy ulokować, bo szafa nadal jest w trakcie powstawania. Oczywiście jestem wdzięczna bratu, że podjął się jej zrealizowania, ale już zaczyna mnie poważnie irytować kolejne przesunięcie terminu wykończenia. . I śmiało moglibyśmy już wyczekiwać, aż nasz mały książę zechce zobaczyć już ten wielki świat, o którym tyle mu mama opowiada, ale gdybym w tej chwili wróciła z zawiniątkiem do domu, to nie miałabym Go gdzie położyć, bo wszystkie Jego rzeczy grzecznie czekają w mięciutkim łóżeczku, aż będą mogły schować się do szafy i ustąpić miejsca niezaprzeczalnemu władcy tej krainy snu i zabawy.
Ale jestem dobrej myśli i wmawiam sobie, że zdążymy wszystko skończyć zanim szkrab zechce wydostać się na powierzchnię, bo naprawdę już niewiele brakuje i chłopaki się starają. Liczę na to, że będę mogła wszystko poukładać na swoich miejscach, przygotować i dopiąć na ostatni guzik. Potem chwila relaksu, herbata i można oczekiwać i wyczekiwać malutkiego człowieczka. Może to głupie i naiwne, ale chciałabym mieć możliwość spokojnego wyczekiwania na poród. Te ostatnie tygodnie, dni i noce wyczekiwania niecierpliwego mają jakiś urok i chciałabym by mogły być spokojne i odpowiednio celebrowane, by przez to były natchnione swego rodzaju magią. Takie mi się one zawsze przed oczami wyobraźni ukazywały i właśnie takich kilka choćby dni chciałabym zaznać.

