Pięć lat temu o tej porze mniej więcej usiłowałam zjeść roladę na własnym weselu między jednym tańcem, a drugim, pozowałam do zdjęć z moim świeżo upieczonym mężem i cieszyłam się jak nigdy. Balowaliśmy całą noc, cały następny dzień i całą noc po tym dniu. To był jeden z tych dni, które dzieją się raz w życiu, gdzie na samo wspomnienie świecą się oczęta i śmiech jakoś sam z gardła wylatuje, zwłaszcza na wspomnienie poprawin, kiedy tylko słońce przestało oświetlać wszystkie zakamarki, a tam?... Ktoś kogoś trzymając za nogi trzęsie głową w dół, by wytrzepać grosika. Inny ktoś konwersuje z ktosiem słuchaczem o sensie istnienia tego konkretnego gwoździa wbitego tuż nad ich głowami. Rodzice chowają się po kątach, by otrzeć kolejną zbłąkaną łzę. Kolejni ktosie, z kategorii bomb energetycznych zamawiają następną piosenkę, bo noc jeszcze młoda. A my, zatrzymujemy na sobie wzrok na chwilę, by w tej krótkiej chwili zatrzymać czas i napawać się tą chwilą, a za moment dać się porwać gościom weselnym. Dziś siedzę sobie na kanapie i wspominam pisząc tego posta, nawiasem mówiąc pierwszego od dawna. Dziś właśnie mija piąta rocznica naszego ślubu, Jak ten czas okrutnie pędzi.
PIĘĆ LAT TEMU:
Piękne zdjęcia :) Wspomnienia z pewnością jeszcze piękniejsze! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękne zdjęcia:) I jak miło czytac że po pięciu latach jest pięknie i tak cudownie wspomina się swój ślub:):)
OdpowiedzUsuńBo ślub powinien być właśnie taki, by po latach wspominać go z uśmiechem na ustach :)
UsuńWszystkiego najlepszego i wielu tak pięknych rocznic :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia są wspaniałe :)
Dziękuję :)
Usuń