wtorek, 14 stycznia 2014

Bajka, czy czytanka? Czyli o wyborach i preferencjach synusia.


  Jako wzorowa matka doskonała (buchacha) próbuję zarazić syna miłością do bajek czytanych, muzyki, czy sportu. Ale wiadomo, ten malutki człowieczek mimo, że to krew z mojej krwi, nie będzie nigdy wierną moją kopią i chwała mu za to, będzie miał inne zainteresowania i pasje. I w sumie mnie to odpowiada, nie chcę, żeby spełniał moje ambicje, czy marzenia, ale chcę, żeby jakąś pasję w życiu miał, coś co będzie dawało mu relaks i radość tak jak mnie niegdyś odprężała joga i rysunek, teraz blogowanie i nadal wygibasy ołówka między palcami, muzyka w tle. A się rozmarzyłam teraz...Kuba podrośnie i sam się w końcu dowie w jakim kierunku chce iść, może będzie kopał piłkę, może będzie chciał pływać, albo grać na jakimś instrumencie, a może będzie z zapałem pogłębiał wiedzę na temat życia małp. Tego nie wiem, ale mogę spisać co zaobserwowałam do tej pory.
A mianowicie wiem, że póki co Bubuś woli oglądać obrazki od czytania książeczek, ale, ale uwaga, nie tyczy się to wierszyków. Nie raz przychodzi do mnie z książeczką wierszyków dla dzieci i każe mi sobie je czytać, a im więcej ja w to emocji włożę tym weselej. Tak sobie myślę, że kiedy zacznie już rozumieć bajeczki to i nimi się zainteresuje na dłużej. Póki co ogląda bajki w tv, z tym, że zamienił ulubioną Meridę na Ralph'a Demolkę.
Jeżeli chodzi o muzykę to wybory są dwa, albo skoczne utwory, przy których świetnie się skacze, pląsa i robi fikołki, albo muzyka klasyczna, ale słuchanie muzyki to nie wszystko, Malutki dostał od chrzestnego na święta małe klawisze z mikrofonem i robią furorę, poza tym wszelkiego rodzaju bębenki i cymbałki też dają świetną zabawę i potrafią zainteresować go na dłużej niż klocki, czy autka.
 A o tym, że nasz kochany synek wyznaje zasadę, że ruch to zdrowie i pewnie myśli, że jak posiedzi na tyłku dłużej jak pięć minut to mu ten tyłek odpadnie, to długo pisać nie będę, bo to żadna nowość jest. Spacery na powietrzu to codzienny obowiązek, i chociaż czasem są one męczące to i tak się cieszę, że mój synek nie preferuje kiszenia kończyn w domu i mam głęboką nadzieję, że to mu nie minie.
A tutaj przedstawiam "pisiu, pisiu" z tatusiem :)

4 komentarze:

  1. Mnie najbardziej rozczula widok córki, która widząc, że zasiadam na kanapie z książką, biegnie do swojej biblioteczki, wybiera książeczkę, siada obok mnie i zaczyna czytać. Miód na moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuba też "czyta" razem ze mną jak widzi mnie przy książce, jednak trwa to sekundę, bo potem próbuje roznieść książkę w strzępy... ech...

      Usuń
  2. Kacper uwielbia książki. Tzn najbardziej te rymowane wierszyki i mógłby ich czytać masę, za to tych dłuższych bajek, to mogłoby nie być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Dla Kubusia także te dłuższe bajki mogłyby nie istnieć.

      Usuń

Cenię umiejętność wyrażania własnego zdania bez zbędnych wulgaryzmów i krytykę konstruktywną...
Oraz wysiłek włożony we wpisanie choć jednej literki w polu "Nazwa":)
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Każdego chętnego zapraszam ponownie :)