poniedziałek, 7 września 2015

Do przedszkola nadszedł czas.

     Pierwszy dzień w przedszkolu Kuba przeżył radośnie i dzielnie. Świetnie się bawił i nawet nie chciał wracać do domu. Przed wyjściem był podekscytowany i nie mógł się doczekać, kiedy w końcu będziemy na miejscu i będzie mógł się bawić z dziećmi. Na różnice w panującym tam języku nie zwrócił nawet uwagi. Nie mogę uwierzyć, że mój mały Bubuś jest już takim dużym chłopcem! A propos w dzień przed przedszkolem nasz syn się zbuntował i oburzony powiedział, że on nie jest Kubuś tylko Kuba... Gdzie mój mały synuś ja się pytam?! Ale do rzeczy, pierwszy dzień przedszkola zwiastował sielankę i wręczy idylliczną wizję przygody naszego młodego mężczyzny z edukacją, czego niestety  nie mogę stwierdzić w dniach następnych. Był płacz i wczepianie się w ramiona taty - bo to tatuś go zaprowadza i w moje gdy go odbieram. Ale Jego opiekunka zdaje nam relacje i wiemy, że Kuba się świetnie bawi w ciągu dnia. Cóż... damy mu trochę czasu i mam nadzieję, że jakoś sobie to wszystko poukłada w głowie. Wiem, że uczęszczanie do angielskiego przedszkola może być dla niego wyzwaniem i nie ukrywam, że liczę się z tym, że będzie się czuł zdezorientowany na początku. Tak czy siak jestem dobrej myśli.


 Po lewej Kuba tuż przed wejściem do przedszkola
 Pośrodku kiwa nam papa (czytaj, możecie sobie już iść ja się tu klockami zajmę)
 A po prawej już po przedszkolu, zapytany "jak się czujesz" strzelił taką minką ;)
Ale to wszystko w pierwszym dniu.


2 komentarze:

  1. Może pierwszego dnia, przejęty tym co się dzieje, nie zwrócił uwagi na język?
    Będzie dobrze, przyzwyczai się i znowu nie będzie chciał wychodzić z przedszkola :)

    OdpowiedzUsuń

Cenię umiejętność wyrażania własnego zdania bez zbędnych wulgaryzmów i krytykę konstruktywną...
Oraz wysiłek włożony we wpisanie choć jednej literki w polu "Nazwa":)
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Każdego chętnego zapraszam ponownie :)