Będąc jeszcze w ciąży, próbowałam oswoić się z myślą, że w momencie pojawienia się w naszym życiu maleńkiego człowieczka, życie przewróci się o sto osiemdziesiąt stopni nie tylko moje i Misiaka, ale całej naszej rodziny. Pierwsze tygodnie po urodzeniu - ku mojemu zdziwieniu, nie przyniosły jakichś strasznie ogromnych zmian. Bubuś będąc spokojnym i mało wymagającym noworodkiem nawet dawał się nam wysypiać. A nawet jak już udało mu się popsuć nam trochę nerwów, to i tak wszystko wynagradza nam uśmiechem. Pomyślałam więc, że wcale tak strasznie życie mi się nie przewróciło jak myślałam i jak mi wszyscy to mówili. Ale jednak jakieś zmiany zaszły i to nawet spore, w moim sposobie myślenia. Przyłapałam się ostatnio na myśli, która nie była do mnie podobna i sama się zdziwiłam jak uzmysłowiłam sobie to o czym pomyślałam. Mianowicie, siedząc na tylnym siedzeniu samochodu pomyślałam, że skoro Bubuś jest zapięty bezpiecznie w swoim foteliku, to dlaczego mamusia z tatusiem nie są? Robimy przecież wszystko by nasze dziecko było bezpieczne. A my? Gdyby nie daj Boże, trafił nam się nawet mały wypadek, Bubusiowi nic by się stało, a mamusia, albo tatuś przypłaciliby niezapięte pasy choćby złamaną ręką. Kto zająłby się naszym synkiem? Takie samo pytanie zadaję sobie, gdy narażam się za przeziębienie. Nie martwię się tym, jak się będę źle czuła, ale nad tym, jak zajmę się synkiem.
Tak więc podsumowując stwierdzę tylko, że nie tylko życie zmienia się świeżo upieczonej mamy, ale też umysł. A o tym już nie każdy powie. Nie każdy się przyzna.
Każda zmiana zmienia nas samych
OdpowiedzUsuńŁadnie powiedziane :)
Usuń;> jeździcie bez pasów?;> ooo żesz! My zawsze zapinamy! Mąż miał kiedyś stłuczkę i mimo zapiętych pasów miał problemy z karkiem a co dopiero gdyby ich nie zapiął. Pamiętajcie też że gdy będziecie z synkiem gdzieś wyjeżdżać i część bagażu będzie znajdowała się w środku auta to koniecznie trzeba jakoś to unieruchomić by przy ewentualnej stłuczce latajace przedmioty nie zrobiły małemu i Wam krzywdy.
OdpowiedzUsuńTak coś ostatnio przeczytałam na ten temat. To niesamowite jak z pozoru błahe przedmioty potrafią wyrządzić szkody.
UsuńZapinamy pasy;)Jakoś tyle się nasłuchałam o skutkach jazdy bez,że nie ryzykuję;)
OdpowiedzUsuńByłam ostatnio ma mmr i usg piersi, a 20 sierpnia mam ginekologa.a Ty?
Ostatnio na kilku blogach głośno p profilaktyce, a dzieci uczą się obserwując rodziców!Niestety Sołtysa zaciągnąć do lekarza to trzeba cudu!Cudu nad Wartą;)
Pozdrawiam
Do ginekologa akurat to ja chodzę regularnie, gorzej z innymi specjalistami :)
UsuńZ całą pewnością PRZEDE WSZYSTKIM umysł:)
OdpowiedzUsuńWiele się zmienia w postrzeganiu wielu spraw;)
O tak "przede wszystkim" to dobre słowa :)
UsuńI ja w ramach zmiany sposobu myślenia wybrałam się ostatnio do przychodni na ogólny przegląd... Trochę późno, bo dziecię moja ma już 6 lat, ale w końcu lepiej późno niż wcale ;)
OdpowiedzUsuńJak w każdym przypadku lepiej późno niż wcale ;)
UsuńJa zawsze zapinałam pasy, kiedyś walnął w nas od tyłu samochód ciężarowy i przez miesiąc tak czy inaczej musiałam chodzić w kołnierzu...Dla mnie niezapinanie pasów to skrajna nieodpowiedzialność. Dobrze, że zaczęliście o tym myśleć wcześniej, zanim cos się stało. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie przywiązywałam do tego większej wagi. Myślałam, że mnie to nie dotyczy ;)
Usuńto ze Bubus zapiety to nie znaczy ze nic by sie nie stalo skoro wy nie jestescie zapieci
OdpowiedzUsuńjest dla niego wielkim zagrozeniem
siedzac obok mozesz go zabic bo sila oderzeniowa twojego ciala to 2,5 tony
Tak, tak - oglądałam te reklamy ;) Niektóre dają do myślenia.
UsuńJak widac zmiany pozytywne:) Malutki już o was dba chociaż nawet o tym nie wie, bo ze względu na niego dbacie o siebie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSama bym tego lepiej nie ujęła :D
Usuń