Będąc jeszcze w ciąży byłam zaciekłym wrogiem smoczka. Dlaczego? Bo smoczek uspokajacz, kojarzył mi się z zatykaniem dziecka, ignorowaniem jego potrzeb i wielkim problemem z odstawieniem go w odpowiednim czasie. Zdanie mojego męża było całkiem inne. Sądził, że smoczek to uroczy dodatek do każdego malucha. Odbyliśmy kilka dyskusji i doszliśmy do wniosku, że spróbujemy znaleźć złoty środek. Postanowiliśmy, że smoczek podawać będziemy, ale nie często. I tak, jak mały się urodził poznawaliśmy się ze sobą, uczyliśmy się odczytywać i zaspokajać potrzeby małego człowieczka. Okazało się, że nasz maluch miał bardzo silną potrzebę ssania. Przy piersi był krótko, bo ssał intensywnie i szybko się najadał. Zwłaszcza podczas zasypiania potrzebował coś pomamlać. I wtedy smoczek okazał się nieocenionym przyjacielem. W nocy zasypia przy piersi, ale podczas dnia, czy na spacerze kiedy sen już morzy małe zmęczone oczęta usteczka domagają się czegoś do ssania. Uśliniony był kocyk i rękawki i wszystko co było pod ręką. Ugięłam się i podałam małemu smoczek, z którym zasnął od razu spokojnym, długim snem. Teraz dyduś jest z nami obecny przy zasypianiu i tylko przy zasypianiu. Ale już nie długo. Zdaje się, że potrzeba ssania Bubusia już go pomału opuszcza.
Ciekawostka: Amerykańska Akademia Pediatrii stoi na stanowisku, że zasypianie ze smoczkiem zmniejsza ryzyko występowania zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej.
Też jestem przeciwniczką i też mój mąż był zdziwiony, wręcz z jego tonu można było wnioskować że mam podejście jak wyrodna matka :D ale nasłuchał się tu i tam o smoczkach. Oczywiście w przypadku silnej potrzeby ssania nie ma innego wyjścia. Łatwiej oduczyć ssać smoka niż : rożka kołdry, poduszki, maskotki czy kciuka. Świetny ten smok z czaszką :D mój mąż byłby zachwycony :D
OdpowiedzUsuńMisiak jak usłyszał, że nie mam zamiaru nawet kupować smoczka zrobił takie oczy jakby ducha zobaczył. A jak się okazało, że jednak będzie, to się baaardzo ucieszył.
Usuńteż byliśmy z mężem przeciwni smoczkowi, na poczatku mały go niechciał, a teraz ssie, ale od czasu do czasu. czasem nam pomaga :)
OdpowiedzUsuńWidać dziecko wie lepiej czego potrzebuje ;)
UsuńMoja Starsza jakoś niemalże od początku miała smoczek, a kiedy miała około roku po prostu sama go porzuciła! tak samo zresztą jak karmienie piersią, po prostu nie chciała i już. A młoda smoczek od początku wypluwała i smoka nie miała. Także jak widać jedne dzieci właśnie go potrzebują a inne nie, ja nic złego w smokowaniu nie widzę:O)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Nie musiałaś się męczyć z odstawianiem i piersi i smoka, cudnie :)
UsuńTo chyba zalezy do dziecka jedne nie chcę się z nim rozstać za nic inne wogóle go nie tolerują
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej tak :)
UsuńA ja byłam za smoczkiem, nawet kupiłam dwa dla mojego smyka... A on pluł smokiem dalej niż widział :P
OdpowiedzUsuńTo Ci kawał zrobił :)
UsuńWszystko dobre ale tak jak mówisz z umiarem:)
OdpowiedzUsuńPrawda stara jak świat :D
UsuńDzieci zwykle zasypiają ze smoczkiem, tak już jest i po coś one zostały stworzone. Byle bez przesady. Moja młodsza siostra dopiero idąc do przedszkola się pozbyła, bo wcześniej nie potrafił jej nikt przekonać:)
OdpowiedzUsuńI tego się właśnie obawiałam ;)
Usuńa to faktycznie ciekawe :) my też krótko używaliśmy smoczka...głównie wtedy, gdy ja byłam w szpitalu i mały nie miał cycusia...
OdpowiedzUsuńNo tak, na brak cycusia smok najlepszy ;)
UsuńHej, zmieniłam bloga, chyba nie muszę podawać adresu bo mam go na blogspocie to chyba wyświetla Ci się adres, jeśli nie to daj znać, to podam. Pozdrawiam- Libi
OdpowiedzUsuń