Przyszedł czas na zakup kuchni. Zwiedziliśmy castorame i praktikera i nie kupiliśmy nic. Bo wychodziło drożej niż myśleliśmy, ale ze zmiany kuchni nie zrezygnowaliśmy. Wychaczyłam na Tablicy całkiem fajny, używany komplet i już stoi sobie w garażu teściów i czeka na montaż. Ja jako kobieta cieszę się jak małe dziecko. Bo mimo, że nowa kuchnia nie będzie dużo wieksza, to za to będzie bardziej praktyczna i funkcjonalna. Bo pojawią się szuflady, których teraz nie posiadam, same mable będą pojemniejsze, a dodatkowo zmiana układu szafek i sprzętów sprawi, że przygotowywanie posiłków będzie wygodniejsze. Czegóż chcieć więcej? Można by zażyczyć sobie całkiem przyjemnego desingu, jakichś interesujących detali, materiałów pierwszej jakości. Ale nie oczekuję tego w tej kuchni, szkoda mi na to kasy. Pewnie jakbym urządzała kuchnię we własnym domu (mieszkaniu) to już nie byłoby tak łatwo, póki co niech jest wygodnie. Po prostu. Tyle wystarczy do szczęścia.
To wcale nie mało, nowa kuchnia, nawet jeśli nie najwspanialsza na świecie to zawsze nowa kuchnia, fajna zmiana, na pewno udogodnienie no i chyba każda z nas by się cieszyła:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa wcale nie nie mówię, że to mało. Wręcz przeciwnie, wszak kuchnia ta służyć będzie nam lat kilka zaledwie, więc mąż śmiało mógł stwierdzić, że mogę sobie gotować w tej co jest. Ale nie wyrażał sprzeciwu i dlatego cieszę się jak mała dzidzia :)
UsuńOoo szuflady - będzie miał synek co otwierać ;)
OdpowiedzUsuńNoooo, już się boję ;)
UsuńNo to się Wam poszcześciło. Ja ciągle oddalam decyzję dotyczącą remontu kuchni :)
OdpowiedzUsuńMy zwlekaliśmy ze dwa lata.
UsuńAaa ja uwielbiam nowosci, zmiana układu i już człowiek czuje się inaczej:).
OdpowiedzUsuńDokładnie
UsuńTo super, że Wam się tak udało.
OdpowiedzUsuńKażda zmiana cieszy!:)