Z okazji mikołaja w niedzielę zabraliśmy dzieciaki do miasta, do polskiego sklepu na spotkanie z Panem W Czerwieni, który to dzwoneczkiem machając zachęcał do wspólnego zdjęcia, a na pożegnanie wręczał woreczek pyszności, oczywiście obowiązkowo było jajko niespodzianka i lizak, ale znalazły się również mandarynki. Potem jeszcze po drodze do domu przeszliśmy przez Chantry Centre i tam proszę, któż by się spodziewał? Kolejny Mikołaj,tym razem schowany w grocie, do której prowadził korytarz pięknie udekorowany ruchomymi wystawkami przedstawiającymi a to eskimoski bawiące się w śniegu, a to dwa wielkie renifery żujące sianko lub małe elfy pakujące prezenty. Za wstęp płaciliśmy 5 funtów od dziecka, ale dzieciaki były zachwycone wystawkami, a na końcu korytarza czekał już Mikołaj z kolejnym podarunkiem, tym razem zaopatrzony był w drobne zabawki. To były udane mikołajki, choć o dzień spóźnione.
Kilka dni później przyszedł czas na pierniki, których wykonanie obiecuję sobie od lat i zawsze przekładam na za rok. A że tak się złożyło, że nikt tutaj pierników nie piecze przyszło mi spełnić daną sobie obietnicę. Tak więc poszukałam przepisu i do dzieła.
Jako że nie zaopatrzyłam się w foremki, wszystkie pierniki są serduszkami wyciętymi formą do jajek sadzonych :) Potrzeba matką wynalazków jak to się mówi ;) |
Takie już upieczone, jeszcze nagie serduszka wyszły - myślę, całkiem przyzwoicie ;) |
Kilka pierwszych ozdabialiśmy z Najstarszym jeszcze tego samego dnia, reszta czeka na weekend, kiedy Najstarszy i Kuba będą mieli czas by zabrać się do tego razem ;) |
Piękne, aż chce się jeść :)
OdpowiedzUsuńKurcze piękne te pierniczki:)
OdpowiedzUsuńWyglądają obłędnie, smakują pewnie doskonale. My będziemy piec drugą partię, nie wiadomo, co się stało z tymi z ubiegłego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym spróbowała ;)
OdpowiedzUsuńu nas ta niedziele zarezerwowana jest na takie pyszności. Uwielbiam kruche ciasteczka
OdpowiedzUsuń