wtorek, 24 września 2013

Nie, nie, nie

    Już od dawna Kubuś potrafi pokręcić główką na znak, że czegoś nie chce. To bardzo przydatna umiejętność w porozumiewaniu się z nim. Wiem, kiedy nie chce już jeść czy pić, kiedy nie chce iść spać. To było bardzo wygodne do jakiegoś czasu, mianowicie do czasu, kiedy od kilku dni  na każde pytanie widzę nie, nie, nie.
- Kubusiu idziemy aaa?
-nie, nie, nie - po czym zabrany za rękę i poprowadzony do łóżeczka grzecznie się układa.
- Kubusiu chcesz jeszcze am?
- nie, nie, nie - po czym otwiera buzię jak mu pokazuję łyżeczkę.
- Kubusiu wychodzimy z kąpieli?
- nie, nie, nie - po czym wychodzi, kiedy trzymając ręcznik wyciągam do niego ręce.
Takich przykładów mogłabym przytoczyć jeszcze co najmniej kilka.Pojęcia nie mam czemu tak jest i jak to zmienić.

niedziela, 15 września 2013

Bo ja chcę na spacerek.

Sytuacja miała miejsce już jakiś czas temu, ale sądzę, że warta jest ona utrwalenia.
Pewnego ranka po śniadaniu Bubuś w przekonaniu, że pójdzie niebawem na spacerek poszedł do przedpokoju i już po chwili wrócił, ale wrócił nie z pustymi rękoma jak poszedł, lecz z butem, konkretnie z sandałem tatowym, którego to sandała położył tatusiowi pod nogi, co by go sobie ubrał i wyszedł z synem na spacerek. To nic, że tata miałaby jedynie lewego buta i spodnie, a Kubuś miałby iść w piżamie, liczy się skojarzenie, że jak jest but to jest spacer. I nic w tym nie byłoby dziwnego gdyby nie to co stalo się chwilę później. Otóż tata stwierdzając, że poranek w tym dniu jest zimny powiedzial do syna z pełną powagą "przynieś mi adidasy, ale nie te brązowe z przedpokoju, tylko te wysokie, czarne co leżą w szafie". Bubuś popatrzył na tatę przeważając informacje, minę miał skupioną i poważną, odwrócił się i poszedł. Ja w tym czasie wygłosiłam swoje zdanie, że chyba coś mu się w głowie poprzestawiało jak myśli, że nieco ponad roczne dziecko zrozumie różnicę miedzy butami. Wyobraźcie sobie moje zdumienie kiedy zobaczyłam, że Kubuś wraca z czarnym adidasem. Kopare zbierałam z podłogi i do dziś nie mogę wyjść z podziwu dla własnego dziecka.

wtorek, 10 września 2013

Reaktywacja

    Mój pierwszy post od... (?) Wydaje mi się, że od roku co najmniej. Myślałam, że dam radę żyć bez blogowania, ale niestety (albo stety?) nie potrafię. Myślami byłam w tym świecie, co rusz układałam w głowie zadnia. Nie tak łatwo się oderwać od klawiatury :) Tak więc ruszam z pisaniem raz jeszcze.

Nasz mały piłkarz ;)
Dużo przez ten czas się u mnie nie zmieniło: ja nadal bezrobotna, ale wciąż mam nadzieję. Za to Bubuś to już co innego, postęp za postępem:
- biega jak mały samochodzik, w każdy kąt wejdzie, we wózku już nie ma ochoty się wozić, preferuje raczej spacerki na nóżkach i wszystko byłoby dobrze gdyby chodził za rączkę ładnie, a nie biegał jak postrzelony to tu to tam.
- mówi dada (tata) i pokazuje na zdjęcia paluszkiem, twierdząc, że każda postać niezależnie od płci i wieku to tata właśnie.
mama, ale najczęściej w przypadku kiedy to chce akurat odciągnąć mnie od garów, żeby się z nim bawić, cwaniak mały wie, że jak przyjdzie do mnie i powie "mama" to pójdę się z nim bawić.
da - co oznacza nic więcej jak tylko to, żeby mu coś dać
- pokazuje paluszkiem wszelkie żyjątka od piesków po motylki, pokazuje co mu podać i pokazuje na pampers jak zrobi kupę i na nocnik jak akurat ma ochotę nań usiąść, co nie zawsze kończy się zapełnieniem nocnika zawartością pęcherza, ale zdarza mu się to i mamusia jest z tego powodu przeszczęśliwa. Pokazuje też nosek, uszka i brzuszek.
- przynosi, najchętniej buty bo to oznacza, że idziemy papa, ale przynosi też swoją flachę i wszystko co mu się pokaże palcem, podniesie, przyniesie i poda jak się go o to poprosi, również jak zabawki zbieramy, to bierze w tym czynny udział.
- tańczy obracając się wokół własnej osi i wymachując rękoma
- zamyka szafki i szuflady jak się go o to poprosi, choć nie za każdym i nie za pierwszym razem.
- jak zrobi to o co się go prosi, to domaga się nagrody w postaci braw, cieszy się i sam sobie klaszcze.
- je prawie samodzielnie. Prawie przez duże P. Warzywa i owoce w kawałkach bez większego wysiłku nabija na widelec i włoży do buzi, Serek też łyżeczką opanuje, ale z zupą ma już nie lada problem. Nie ważne, mnie i tak zadziwia jego determinacja i chęć do jedzenia w ogóle i do jedzenia samodzielnego.
- daje buzi i przytula, tak od siebie, ja się go poprosi i jak coś przeskrobie
- zasypia we własnym łóżeczku jak mamusia jest obok i (hura) coraz częściej śpi całą noc :D